OPINIA
TEOLOGICZNA
KOMISJI
NAUKI WIARY KEP
W
SPRAWIE TZW. SPOWIEDZI FURTKOWEJ
1.
W ostatnim
czasie jesteśmy świadkami pojawienia się nowej formy sprawowania sakramentu
pokuty w postaci tzw. spowiedzi furtkowej. Jej geneza nie jest do końca jasna.
Jak dotąd nikt nie podaje jasno sprecyzowanej definicji „spowiedzi furtkowej” a
praktyka się upowszechnia. Sama nazwa jest niejasna i tajemnicza. Niektórzy mówią
tu o spowiedzi generalnej połączonej z modlitwą o uwolnienie. Takie określenie
jest jednak mylące i może wprowadzać w błąd. Jak wynika z dostarczonych komisji
materiałów, istota tej spowiedzi polega na zamykaniu „furtek” (stąd nazwa
„furtkowa”), które grzech (osobisty lub „pokoleniowy”) otwarł przed szatanem,
dając mu w ten sposób pewną władzę nad człowiekiem. Cechą charakterystyczną „spowiedzi
furtkowej” jest wysoce rozbudowany, aczkolwiek ograniczony do pierwszego
przykazania Dekalogu (stąd nie jest to spowiedź generalna) rachunek sumienia oraz
modlitwa o uwolnienie, czasem przybierająca formę uroczystego egzorcyzmu. Tego
rodzaju praktyka domaga się pogłębionej refleksji oraz oceny teologicznej i pastoralnej.
2.
Różne opisy
„spowiedzi furtkowej” sugerują, że mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju
synkretyzmem, polegającym na łączeniu sakramentu pokuty z elementami psychoterapii i
egzorcyzmu. Te trzy elementy należy wyraźnie od siebie oddzielić, gdyż stanowią
one trzy różne płaszczyzny niesienia pomocy człowiekowi. Ich przekraczanie jest
w większości przypadków przekraczaniem granic własnych kompetencji, co może
prowadzić do poważnej szkody psychicznej i duchowej penitenta. W tym aspekcie
„spowiedź furtkowa” jawi się jako prawdziwe zagrożenie duchowe. Trzeba ponadto
zauważyć, że przyzwolenie na wprowadzenie nowej formy sakramentu pokuty, i to
bez zgody kompetentnych władz kościelnych (!), może uruchomić lawinę kolejnych pomysłów
na „ulepszanie” tego sakramentu. Przykładem tego może być praktykowana już
spowiedź połączona z uzdrawianiem obrazu ojca. Taka sytuacja grozi chaosem, a
ostatecznie rozbiciem jednego Sakramentu
Pokuty i Pojednania. W pogoni za nadzwyczajnością wierni mogą nie chcieć
„zwykłej” spowiedzi jako w ich przekonaniu bezwartościowej. Grozi to pojawieniem
się księży-specjalistów, namaszczonych lub samozwańczych „guru”, dysponujących
monopolem na sprawowanie takiej czy innej formy sakramentu pokuty.
3.
Istotną
kwestią w praktykowaniu tzw. spowiedzi furtkowej jest badanie poprzez bardzo
obszerny zestaw pytań, aż na trzech poziomach (penitent, rodzina, przodkowie),
czy w przeszłości popełnione grzechy nie są nadal otwartymi „furtkami” dla
złego ducha, które należy zamknąć. W takim rozumowaniu sugeruje się, że potomstwo
ponosi konsekwencje za grzechy przodków, co byłoby nawiązaniem do przekonania
Starego Testamentu o odpowiedzialności zbiorowej. Potwierdza go powiedzenie w
formie przysłowia: „Ojcowie jedli zielone winogrona, a zęby ścierpły synom”
(Jr 31,29; Ez 18,2). Cytujący go prorocy Jeremiasz i Ezechiel jednomyślnie
twierdzą, że zasada odpowiedzialności zbiorowej jest jednak błędna i nie należy
się nią posługiwać (Jr 31,30; Ez 18,3-4). Nikt nie ponosi odpowiedzialności za
winy przodków. Wprawdzie historia ludzi, całego narodu, jest historią grzechu,
ale o śmierci czy życiu duchowym rozstrzyga postawa każdego człowieka w
danej sytuacji (por. Pwt 24,16). W duchu odpowiedzialności indywidualnej
każdy osobiście odpowiada za swoje postępowanie przed Bogiem. W całej pełni
potwierdza to Nowy Testament, w którym nie spotykamy się z jakimś przypadkiem
odwoływania się do grzesznej przeszłości przodków, aby w ten sposób uzasadnić
aktualną obecność demonicznych związań.
4.
Poważnym
nadużyciem jest wprowadzanie w ryt sakramentu pokuty modlitwy o uwolnienie,
której tekst przyjmuje czasem formę uroczystego egzorcyzmu. Dodatkowa modlitwa
o uwolnienie podważa skuteczność wcześniej udzielonego sakramentalnego
rozgrzeszenia. Należy pamiętać, że sama spowiedź jest już egzorcyzmem, a
uwolnienie od winy jest owocem doświadczenia absolutnego usprawiedliwienia, jakie otrzymuje się w rozgrzeszeniu.
To samo dotyczy innych elementów „spowiedzi furtkowej”, których nie przewidują Obrzędy pokuty. Trzeba stanowczo
podkreślić, że sakramenty są dobrem Kościoła
i żaden kapłan nie ma prawa samowolnego wprowadzania nowych elementów do rytu
sakramentalnego ustalonego przez kompetentną władzę kościelną. Wszelkie innowacje
w tym zakresie, czynione bez wiedzy i zgody odpowiednich instancji, są
nadużyciem.
5.
Groźne jest
również szukanie nowych spowiedników, by zlokalizować „furtkę” i ją zamknąć
ostatecznie. Wiąże się z tym wielokrotne powtarzanie tej samej spowiedzi aż do
skutku. Tego rodzaju praktyka może doprowadzić do skrupułów oraz osłabienia
wiary w nieograniczoną moc Bożego miłosierdzia. Ponadto zakłada ona, że jakiś
grzech niewyznany bez winy penitenta (np. wskutek zapomnienia) pozostaje nieodpuszczony
i nadal może stanowić „furtkę” dla złego ducha. Jest to niezgodne z nauką
Kościoła, wedle której do ważności spowiedzi wymagana jest zawsze i koniecznie zupełność formalna wyznania grzechów,
niekoniecznie zaś materialna.
6.
Nieuzasadnione jest także przekonanie, że
tylko określone wykroczenia otwierają „furtkę” dla złego ducha. W konsekwencji
rachunek sumienia w „spowiedzi furtkowej” ogranicza się do jednego (zwykle
pierwszego) przykazania, co poważnie narusza integralność tego sakramentu. Do
tego dochodzi spowiadanie się z cudzych grzechów (tzw. grzechów pokoleniowych).
Kościół nie zna takiej praktyki. Wręcz przeciwnie, zgodnie z nauczaniem
kościelnym wszystkie przykazania Dekalogu stanowią integralną całość, w związku
z czym przekroczenie jednego z nich jest także naruszeniem pozostałych (por. Jk
2,10-11; KKK 2069). Katechizm Kościoła Katolickiego idąc za Soborem Trydenckim
stwierdza wyraźnie, że podczas spowiedzi winno się wyznać wszystkie grzechy
śmiertelne, „chociaż byłyby najbardziej skryte i popełnione przeciw dwu
ostatnim przykazaniom Dekalogu, ponieważ niekiedy ciężej one ranią duszę i są
bardziej niebezpieczne niż te popełnione jawnie” (KKK 1456).
7.
Zastrzeżenia
budzi również sposób, w jaki przy okazji „spowiedzi furtkowej” przeprowadzany
jest rachunek sumienia. Spowiednik nie może zapominać, że podstawą sakramentu
pokuty jest wolność penitenta i świadomość jego sumienia. Przygotowując się do
spowiedzi, penitent sam powinien dokonać aktu samooceny, a następnie wyrazić
żal za swoje grzechy i postanowienie poprawy. Owszem spowiednik powinien
wesprzeć penitenta we właściwym przeżyciu spowiedzi, aby nie odchodził od konfesjonału
z wątpliwościami, m.in. co do integralności spowiedzi. Nie może jednak penitenta
zastępować w szukaniu prawdy o własnym życiu. Robienie z penitentem monstrualnie
rozbudowanego rachunku sumienia, i to wyłącznie pod kątem grzechów, które
miałyby otworzyć „furtki” dla szatana, jest koncentrowaniem się na nim jako głównym
sprawcy zła, a nie na pełnej prawdzie o człowieku. Sama spowiedź to nie pora na
robienie rachunku sumienia z penitentem. Dodatkowe pytania mają służyć
między innymi uściśleniu materii grzechu, wyjaśnieniu kwestii wątpliwych,
niejasno czy zdawkowo sformułowanych. Nie należy więc w trakcie spowiedzi
czynić notatek (np. dotyczących grzechów, nazw demonów itp.), zagrażających
naruszeniem tajemnicy spowiedzi.
8.
Miejscem
uwrażliwiania wiernych na różnego rodzaju zagrożenia duchowe jest szeroko
rozumiane nauczanie kościelne. Dobrym miejscem ku temu jest wspólnotowe
słuchanie słowa Bożego w obrzędzie pojednania wielu penitentów z indywidualną
spowiedzią czy też nabożeństwa pokutne w ramach dalszego przygotowania wiernych
do sakramentu pojednania. Przed indywidualną spowiedzią, w homilii lub kierowanym
przez celebransa rachunku sumienia, jest stosowny moment, by uwrażliwiać
wiernych na niebezpieczeństwa różnych zniewoleń. Wierni świadomi owych zagrożeń,
pouczeni jak przygotowywać się do spowiedzi i w jaki sposób wyznawać grzechy,
będą się dobrze i owocnie spowiadać.
9.
W przypadku
spraw trudnych i patologicznych ich rozwiązanie nie jest możliwe w
konfesjonale. Istnieją też problemy życiowe, które nadają się na dłuższą rozmowę
poza konfesjonałem, czy może wymagałyby kierownictwa duchowego. W samej
spowiedzi zamiast tracić czas na szukanie szatańskich „furtek” należy otwierać
wiernych na słowo Boże, na zaufanie w moc Bożej łaski, na przemianę
w myśleniu, by żyć Ewangelią w realiach swego życia i powołania. W takiej
perspektywie „spowiedź furtkowa” jawi się nawet jako szatańska prowokacja. Sakrament
pokuty zamiast stać się miejscem spotkania człowieka z miłosierną miłością
Boga, która uzdrawia i leczy, staje się napawającą lękiem konfrontacją z siłami
zła. Dlatego zamiast zamykać „furtki” przed szatanem, należy jeszcze bardziej otwierać
penitenta na Chrystusa, a w Nim na nowość życia chrześcijańskiego, by
trwało w nim „nasienie Boże” (słowo Boże, łaska, Duch Święty), bo tylko taki
człowiek nie może grzeszyć (por. 1 J 3,9).
10.
„Spowiedź
furtkowa” budzi również szereg zastrzeżeń o charakterze dogmatycznym i
religiologicznym. Z punktu widzenia duszpasterskiego warto zapytać, na czym
polega jej „sukces”? Dlaczego wierni chcą się w ten sposób spowiadać? Wydaje się,
iż głównym motywem jest tutaj doświadczenie zniewolenia jakimś konkretnym złem.
Człowiek ma poczucie, że nie panuje nad swoim życiem; wydaje mu się, że jakaś mroczna
siła trzyma go na uwięzi i ściąga w dół. W takiej perspektywie „spowiedź
furtkowa” jawi się jako konkretna oferta wyzwolenia. Trzeba jednak zauważyć, iż
źródła zniewolenia człowieka mogą być bardzo różne. Niekoniecznie mają one charakter
demoniczny, o czym zdają się zapominać zwolennicy „spowiedzi furtkowej”. Zgodnie ze świadectwem
biblijnym, pierwszym i podstawowym źródłem zniewolenia jest grzech (hamartía). Nie jest on tylko aktem
nieposłuszeństwa względem Boga, ale także mocą, która bierze człowieka w
niewolę i nim zawłada: „każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu”
(J 8,34; por Ga 4,3). Tej zniewalającej mocy grzechu nie należy identyfikować z
mocą złego ducha. Biblia ukazuje wprawdzie związek między nim a grzechem,
jednak nie ma on charakteru koniecznościowego (jeśli w rycie chrzcielnym jest
mowa o szatanie, „który jest głównym sprawcą grzechu”, to sformułowanie to
odnosi się do faktycznego porządku
zbawienia). Człowiek mógł był zgrzeszyć także bez pomocy szatana. Właściwe źródło
grzechu nie leży więc poza człowiekiem, ale w nim samym. Jest nim wolność –
jedyna „furtka”, przez którą zło ma do niego przystęp: „[…] grzech leży u wrót
i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować” (Rdz 4,7). Błędem jest
zatem nazywanie grzechu „furtką”, przez którą szatan niepostrzeżenie wkrada się
w życie człowieka i staje się jego cichym reżyserem. Wizja taka może stać się
niebezpieczną strategią spychania winy na innych, a nawet postrzegania siebie w
kategoriach ofiary: „Wąż mnie zwiódł i zjadłam” (Rdz 3,23). W konsekwencji demonizowanie
rzeczywistości może prowadzić do wymawiania się od odpowiedzialności za zło, u
którego początku stoją nasze osobiste decyzje i czyny. W Sakramencie
Pokuty i Pojednania człowiek otrzymuje szansę stanięcia w prawdzie i
doświadczenia wyzwalającej mocy Bożego miłosierdzia. Wciąż jednak pozostaje w nim „zarzewie grzechu” (fomes peccati), które Sobór Trydencki nazywa
także „pożądliwością” (concupiscentia).
Określenia te wskazują na pewną skłonność ludzkiej woli do zła. Jest ona
skutkiem grzechu pierworodnego i pozostaje także w człowieku usprawiedliwionym
przez Chrystusa – a więc po chrzcie świętym. Do tego dochodzą różne skłonności
naturalne, których źródła tkwią w konkretnych uwarunkowaniach biologicznych,
społecznych i kulturowych. Swoją rolę mogą odgrywać także różnego rodzaju
zranienia w sferze psychicznej i duchowej, sięgające nieraz głębokich pokładów
ludzkiej osobowości. W takiej perspektywie staje się jasne, że sakramentu
pokuty nie można traktować w sposób magiczny. Uzdrowienie/wyzwolenie, które rzeczywiście
się w nim dokonuje, jest procesem, gdyż ma ono zawsze na uwadze ludzką wolność
i respektuje całą złożoną strukturę ludzkiej osoby. Niestety, przy okazji
„spowiedzi furtkowej” element ten niemal wcale nie dochodzi do głosu. W konsekwencji
zachodzi niebezpieczeństwo składania penitentowi nierealnych obietnic, których niespełnienie
spotęguje w nim tylko poczucie rozczarowania i frustracji. W życiu duchowym
nie ma automatyzmu. Nie można w jednym momencie przekreślić dwudziestu lat
życia w nałogu lub zmagania się z jakimś bolesnym problemem i zacząć wszystko
od nowa. Nie taka jest biblijna wizja człowieka i zbawienia. Łaska Boża nie
jest jakimś „dobrym fatum”, które niejako za plecami człowieka wszystko
prowadzi ku dobremu. Gratia supponit
naturam. Bóg nie łamie natury, ale respektuje prawa, które sam jej nadał.
11.
W ostatnim czasie
spotykamy się z przesadnym podkreślaniem roli szatana w życiu jednostek i całych
społeczności. Mówi się nawet o „złu pokoleniowym”, którego destruktywna moc
może przetrwać nawet wody chrztu świętego. Nietrudno dostrzec w tym pewne
tendencje dualistyczne, które nie znajdują żadnego uzasadnienia w chrześcijańskiej
wizji Boga, świata i człowieka. Kościół od samego początku głosił, że całe stworzenie jest dobre, gdyż ma
swoje źródło w Bogu, który jest dobrem absolutnym (por. Rdz 1,18; Mdr 1,14; Dz
11,5-10). Nie ma
zatem jakiejś złej energii (duchowej lub materialnej), która przenikałaby
rzeczywistość, i którą można by wykorzystać w dobrym bądź złym celu (np. przy
pomocy magicznych zaklęć, radiestezji itd.). Także szatan jest ontologicznie
dobry, a zło, które czyni, wynika z wolności jego decyzji. Zło jest brakiem
należnego dobra (privatio boni), w
związku z czym nie może być ani bytem substancjalnym, ani żadnym pozytywnym
stanem rzeczy (wszystko co jest, jest dobre: ens et bonum convertuntur). W przeciwnym razie należałoby przyjąć
istnienie dwóch pryncypiów, będących źródłem dobra i zła, co jednak pozostaje w głębokiej
sprzeczności z chrześcijańską nauką o stworzeniu. Jeśli mówi się czasem o „złu
metafizycznym” (Leibniz), to akcentuje się jedynie egzystencjalną i istotową
ograniczoność bytu na tle bytu absolutnego. Teologia chrześcijańska nie
wyklucza wprawdzie działań szatańskich i demonicznych, uznając je za jedno ze
źródeł grzechu, jednak ich nie wyolbrzymia. Chrześcijanin żyje świadomością, że
Chrystus pokonał moce szatańskie, i że to Jego zwycięstwo ma charakter ostateczny i nieodwołalny (por. J 12,31; Ef 1,20-22; Kol 2,15; Ap 12,9). Szatan
w żadnym wypadku nie jest równym przeciwnikiem Boga. Nie przysługuje mu też żadna
władza nad człowiekiem. Dzięki zwycięstwu Chrystusa na krzyżu człowiek odzyskał
utraconą wolność i może stać się uczestnikiem królestwa Bożego. To wyzwolenie
człowieka jest wyzwoleniem „od”, a jednocześnie wyzwoleniem „ku”; wyzwoleniem,
umożliwiającym podejmowanie czynów prowadzących do zbawczego zjednoczenia z
Bogiem i ukazujących w świecie Chrystusowe zwycięstwo na krzyżu. W kontekście
„spowiedzi furtkowej” oznacza to: samo zamykanie „furtek” nie wystarczy; o
wiele bardziej trzeba otwierać człowieka na Boga i Jego zbawcze słowo (por. Mt
12,43-45; Łk 11,24-26).
12.
Charakterystyczne dla zwolenników „spowiedzi furtkowej”
demonizowanie rzeczywistości wiąże się ze zdecydowanie negatywną oceną religii
niechrześcijańskich, zwłaszcza religii Wschodu. Należy stanowczo stwierdzić, iż nie jest to stanowisko
Kościoła katolickiego. Sobór Watykański II stwierdza wyraźnie: „Kościół
katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte.
Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych
nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez
niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko odbijają promień owej Prawdy, która
oświeca wszystkich ludzi” (DRN 2).
13.
Mając na
uwadze wszystkie poczynione uwagi, postuluje się, by władza kościelna oficjalnie
zakazała praktyki tzw. spowiedzi furtkowej. Jej potrzebę dobrze spełnia
wypróbowana i przyjęta w Kościele praktyka spowiedzi generalnej, którą dla
uniknięcia nieporozumień należy nazywać „generalną”, a nie „furtkową” czy
jakąkolwiek inną. Duszpasterzom należy zalecić częstsze sprawowanie sakramentu
pokuty i pojednania w drugiej formie (pojednanie wielu penitentów z
indywidualnym wyznaniem grzechów i rozgrzeszeniem), zwłaszcza w dni Adwentu i
Wielkiego Postu oraz podczas rekolekcji parafialnych. Warto również zachęcać wiernych do korzystania
z kierownictwa duchowego oraz różnego rodzaju rekolekcji. Tam, gdzie
zachodzi uzasadniona konieczność, należy zachęcać do skorzystania z pomocy
psychoterapeuty lub diecezjalnego egzorcysty.
Warszawa,
23 luty 2015 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz